W dniu 6.08.2012 na plac budowy mieli wejść cieśle. Więc w dniu 4.08.2012 podjechałem na trtak gdzie miałem złożone pod dachem drewno aby je przewieźć na budowę. Rozebrałem cały sztapel, ponownie drewno zaimpregnowałem (aby impregnat wszedł we wszystkie pęknięcia) i przewiozłem na budowę. Na budowie wszystko ułożyłem ponownie w sztapel i przykryłem fiolią i plandeką. Wszystko wyglądało ok. Ale w poniedziałek ciesle się nie pojawili. Podobnie we wtorek i środę. Znowu nerwy-na nieogrodzonej budowie, daleko od zabudowań leży 8 m3 drewna budowlanego. Leży i zaczyna moknąć (a tak fajnie schło przez 0,5 roku...). W końcy cieśle pojawili się w piatek-i obrobili całość więźby.
Oczywiście drewna niczym nie przykryli-bo po co... Oj, nie lubię czegoś takiego.
Żeby bydowa była tańsza cieśle wymyślili, że potrzebują deski na obicie nad stropem. Będą mogli wtedy stawiać więźbę bez użycia dźwigu. Nie pasowało mi to obicie stropu (między belki i jeszcze nad belki ma wejść ocieplenie), ale ok. Zadzwoniłem do kolegi na tartak że pilnie potrzebuję na poniedziałek 2 m3 desek. Udało mu się to dowieźć w sobotę. Gdy wjechał na budowę okazało się, że... więźba już stoi bo na budowie stoi dźwig!! Znowu ciśnienie mi skoczyło. Dobrze że wraz z Żoną i dziećmi wyjechałem na weekend. Po powrocie 16.08.2012 okazało się że od soboty na budowie nic się nie zmieniło!!!! Panów po prostu nie było przez cały tydzień!
Stwierdziliśmy też kilka niedoróbek:
czy np. dołożona przez cieśli belka kalenicowa przechodząca idealnie nad kominem:
Dobrze że chociaż przestało padać...
Strop wygląda teraz tak:
Trzy belki nad salonem są nie impregnowane-narazie są różne koncepcje wyglądu salonu (może antresola? A może tylko odsłonięte belki? A może jednak całość zasłonięta?). Zawsze to można zaimpregnować w późniejszym terminie...
Czekamy na jutro-jeżeli nikt na budowie się nie pojawi to będziemy zmuszeni inaczej zacząć rozmawiać z wykonawca.